– Piwny, wypieprzamy stąd! Zabieraj rzeczy! – Krzyczał Gromny zbierając kilka najbardziej potrzebnych drobiazgów do plecaka. Facet, którego wygląd budził prawdziwą grozę, zwalisty gość o twarzy goryla nie budził zaufania, ani wrażenia, że potrafi mówić i myśleć. To zawsze było jego przekleństwem.. Ludzie bardzo często spotykając go wolniej wymawiali swoje imię, żeby mógł je zrozumieć. Pod tą nieokrzesaną fizjonomią kryła się jednak bardzo romantyczna, bardzo inteligentna osobowość. Nic więc dziwnego, że bardzo szybko ożenił się i nie widział świata poza swoją Misią i dzieciakami, które pieszczotliwie nazywał mutantami.

– Nie ma głupich ja tu zostaję. To jest schron Naczelnika Państwa, gdzie może być lepiej? Nie ruszę się!  – odpowiedział Piwny. 40 letni niski naukowiec z rudą czupryną. Zdawał sie uciekać przed Gromnym chodząc z kąta w kąt.

Gdyby nie rzeczy, które mimowolnie zbierał do torby najchętniej zakryłby sobie uszy. Coś jednak mówiło mu, że decyzja była już podjęta i to nie on był jej autorem…

– Moja Miśka jest w Śródmieściu, tam jest OK. Jeszcze nic im nie jest! Muszę ją zabrać i te nasze mutanty z Tarchomina od babci. Widziałeś na ekranie, tam nic nie ma! – Gromny zaczynał panikować i krzyczał coraz głośniej.

–  Chmura idzie w innym kierunku, mamy szansę. Co, sam chcesz tu zostać? A to co Krocki zostawił, to co musimy wynieść i ludziom pokazać? Jak zostaniemy tutaj,  nikt nigdy tego nie zobaczy. Emocje sięgały zenitu. Hałas, Szum rozmów, pojedyncze krzyki. Bałagan w schronie, nawoływania, próby dodzwonienia się do swoich bliskich na górze i przedziwna skłonność do zebrania wokół siebie wszystkich swoich rzeczy. Tak ludzie w schronie przygotowują się do …. do końca świata.

Chociaż już dziś wyglądali jak żywe trupy. Aż ciarki przechodziły po plecach. Tylko oni dwaj – Piwny i Gromny krzyczeli. Reszta udawała, że na powierzchni nie ma już nic – podświadomie zgodzili się zostawić wszystko co do tej pory było im bliskie: żony, ,ojców i matki,  córki, wnuki, domy z kinem domowym i wypasione fury..

Że to co mają i to co pozwoli im przeżyć najbliższe godziny, dni,  tygodnie, miesiące, może nawet lata jest tutaj, tylko tutaj.

A tam, na górze, tego byli pewni. ..Tam był prawdziwy koniec świata. Armagedon, Apokalipsa. Ludzie którzy w wielkim rosnącym na horyzoncie grzybie zobaczyli już swoją śmierć – oszaleli. Krzyki stratowanych kobiet i dzieci, wrzaski uciekających bez celu mężczyzn i całe rodziny, które próbowały się w tym chaosie odnaleźć. Wszystkie samochody, tramwaje, autobusy już zakończyły swoje kursy na pobliskich drzewach, albo na tyłach innych samochodów. Nawet jeśli miasto było jeszcze nietknięte, to położony 30 km dalej Instytut Badań Jądrowych w Świerku był już tylko wspomnieniem. Wystarczyła jedna bomba, żeby zgładzić jedyne miejsce, które w największej tajemnicy wyposażono w broń jądrową zdolną wygrać z wrogiem. Niestety ten podwójny wybuch gwarantował także szybkie skażenie całego miasta To tylko kwestia czasu kiedy najmniejszy podmuch wiatru skieruje siejące śmierć masy powietrza w gęsto zamieszkane obszary miejskie.  Nadchodzący więc deszcz i  wiatr gwarantowały długie, bolesne umieranie w konwulsjach. Wszystko co żyło uciekało na północ, na zachód, na południe… Kilku ogłupiałych oślepionych żądzą posiadania zaczęło włamywać się do sklepów i zabierać co bardziej wartościowe rzeczy… Reszta zabierała jedzenie, lekarstwa i wodę. Dlatego krzyki i nawoływania zaczęły mieszać się z wybuchami tłuczonych wystaw sklepowych.

Ale tylko Piwny i Gromny wiedzieli, że jest kierunek, z którego wiatr, bardzo mocny wiatr, prawie 120km/h daje szansę na  przetrwanie. To była prawie wichura. Obaj robili wrażenie jakby zagrożenie wyostrzało ich umysły, zupełnie odwrotnie do tych wszystkich ludzi, którzy jak żywa masa przesuwali się po ulicach miasta. Marszałkowska jak największa tętnica prowadziła dziki tłum ku zagładzie nadciągającej z południowego wschodu.

– Piwny, widziałeś te mumie?! Na prawdę chciałeś z nimi dokonać żywota? 3 lata żreć z nimi konserwy i potem zgnić z głodu? Dobrze żeśmy stamtąd spieprzyli, Mamy wszystko to co potrzebne: maski p-gaz, czujniki, liczniki Geigera, odpowiednie ubranie – naprawdę wszystko!. Wystarczy jeden dzień marszu, zabierzemy Miśkę i dzieciaki, drugi dzień marszu na północ i jeśli tylko pogoda się nie zmieni znajdziemy to miejsce, które widzieliśmy na mapach satelitarnych – kompletnie bezpieczne, odpoczniemy, a potem jakoś sobie poradzimy…

Jak zwykle w takich opowieściach zdarzył się cud i kierunek wiatru nie zmienił się, Miśka grzecznie czekała na męża już razem z dziećmi i dziadkami  jak na zbawienie, Gotowa i spakowana do drogi. Od tego momentu rozpoczęła się ich nieustanna wędrówka, pełna poświęceń i wyrzeczeń. Przez kolejne 15 lat zdobywali umiejętności przeżycia w tym nowym świecie. Jako jedyni przetrwali czas wybuchu w Warszawie i bardzo szybko  zorientowali się, granice przestały istnieć, że Polska jest pełna uchodźców ze Szwecji, Anglii, Rosji, Białorusi i Ukrainy  (cóż za ironia losu), a najgorsze jest to, że wszyscy uważają, że to Polacy przez swoją pychę, brak rozwagi, lekkomyślną dumę doprowadzili do wybuchu III wojny światowej – I atomowej. Trudno w tej sytuacji liczyć na życzliwość innych narodów. Język polski stał się językiem zdrajców, zabójców – językiem którego nikt nie chciał słyszeć w pobliżu.

 

– Minęło 15 lat od wybuchu wojny, – mówiła Michalina, żona Groma, kiedyś zwanego Gromnym  – nic nie jest takie jak było wcześniej. Wszędzie tylko zniszczenie i pustka.  Wydaje się, że ta tułaczka trwa wiecznie, Kiedy to się skończy?

– Nasze życie teraz to wielka ucieczka – podjął Grom. – Nigdy nie wiesz kiedy znowu wyruszysz w nowe miejsce, nigdy nie wiesz kto z napotkanych ludzi to twój wróg, a kto przyjaciel…

– Tak, Po tylu latach trafiliśmy wreszcie do swoich…Sami długo nie przetrwamy – Mówimy o sobie Szpica, razem chcemy walczyć o resztki normalności.. Tłumaczył Grom Piwnemu, swojemu staremu przyjacielowi, który po krótkim rozstaniu dołączył do nich znowu doprowadzając niewielki, nowy polski oddział. W tym miejscu znalazło się już  kilkanaście polskich rodzin i grup przyjaciół. Wszystko dlatego, że Piwny i Grom w końcu zdecydowali się wypełnić wolę Krockiego.   Jakiś miesiąc wcześniej  zaczęli wykorzystywać  informacje od Krockiego, które  zmusiły ich do podjęcia działań pozwalających na przetrwanie następnych kilku lat w spokojnym miejscu, zaopatrzonym w czystą wodę, jedzenie, środki czystości i wszystko co jest potrzebne do wygodnego życia. Krocki napisał w nich, że swoje działania muszą rozpocząć dopiero wtedy, kiedy zapasy przestaną istnieć i nawet ich nabyte umiejętności nie dadzą szansy na przetrwanie.   W planie Krockiego znajdowała się mapa, która wskazywała drogę do miejsca do AZYLU, miejsca w którym można przeżyć kolejne 10 lat – a to stanowiło wieczność w obecnej rzeczywistości.